Obserwatorzy

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 10 "Spałem, ale nie w sensie, że spałem, tylko po prostu spałem."

*3.10 A.M.*
*perspektywa Kimberly*

Ze słodkiego snu, w którym akurat się pogrążałam, wybudził mnie odgłos mojego dzwoniącego telefonu. Co za idiota śmie dobijać się do mnie o tej porze?! Chcąc nie chcąc sięgnęłam ręką do szafki nocnej, w celu poszukiwania komórki. W końcu ją znalazłam, przy okazji coś zrzuciłam na podłogę. Wnioskuję, że to lampka, bo usłyszałam tłuczone szkło.
-Halo?- odebrałam.
-Cześć.- po drugiej stronie odezwał się dobrze znany mi głos.
-A, to ty.- mruknęłam.- Mów szybko, czego chcesz.
-Śpisz?- zapytał.
-Nie, poluję na słonie na safari.- burknęłam.- Jak myślisz, co się zazwyczaj robi koło 3 w nocy?
-Hmmm... Śpi się?
-No co ty nie powiesz!
-To skoro już cię obudziłem, to może mnie wpuścisz?- zaproponował.
-Gościu, czego ty się nachlałeś?
-Niczego. Po prostu chcę, żebyś mnie wpuściła do środka. Trochę zimno tu na dworze, w dodatku jak jest się w samych bokserkach.
-Zaraz, gdzie ty teraz jesteś?- zerwałam się z łóżka.
-Stoję na twoim balkonie.
Spojrzałam w tamtą stronę. Harry opierał się o szybę i machał do mnie. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi, umożliwiając mu wejście do pokoju. Od razu władował się pod moją kołdrę.
-Co ty wyprawiasz?- zapytałam niemile zdziwiona.
-Strasznie mi zimno.- wyjaśnił, szczękając zębami.
-Co ty w ogóle tutaj robisz? Jak tu wszedłeś?
-Wspiąłem się po rynnie, a potem jakoś samo poszło. Nie mogłem zasnąć, więc pomyślałem, że ci troszkę poprzeszkadzam.
-Aha, świetnie.- podsumowałam.
-Będziesz tak stała? Przecież zrobię ci miejsce.- to mówiąc przesunął się odrobinę w lewo.
-Chcesz mi zrobić miejsce na moim łóżku?
-No, coś w tym złego lub dziwnego?
-Nie, skądże.- zaprzeczyłam i weszłam pod kołdrę.
-Od razu cieplej!- ucieszył się i przysunął się bliżej do mnie.
-Chwileczkę, zachowajmy bezpieczną odległość.
-Uch, czy ty zawsze musisz postawić na swoim?- burknął.
-Taka już jestem.- wzruszyłam ramionami.- Musisz się przyzwyczaić, skoro chcesz się ze mną przyjaźnić.
-No problem, szybko się przyzwyczajam.- po tych słowach się roześmiał.
-Jesteś dziwny.- stwierdziłam.
-Wiem.- przyznał.- Lubię być dziwny.
-I nieźle jebnięty. Zapewne lubisz taki być.
-Jasne, że tak.- splótł ręce za głową.- Ja po prostu jestem cool.
-Ty masz chyba trochę zbyt wysoką samoocenę, nie uważasz?
-Nie. I co, nadal chce ci się spać?
-Już mi przeszło.- rzekłam.
-W takim razie zamiast się nudzić, zagrajmy w skojarzenia!
-Dobra.- zgodziłam się.
-Ja zaczynam!- zdecydował.- Hmmm... na przykład... słońce!
-Żółte.
-Siku- prychnął.
-Kibel.
-Szczotka.
-Włosy.
-Ja.- uśmiechnął się cwaniacko.
-Dlaczego ty?- udałam zdziwioną.
-No, bo mam piękne loczki.- zarzucił je do tyłu. Przewróciłam oczami.
-Zboczeniec.
-Udam, że tego nie słyszałem.- oświadczył z pretensją w głosie.- Pedał.
-Rower.
-Wycieczka.
-Autobus.
-Objadanie się.
-Dlaczego "objadanie się"?- zapytałam.
-Ja się zawsze objadam, kiedy jadę autobusem.- wyjaśnił.
-Aha, spoko. Niall.
-Pierdzenie.
-Hahahaha!!!On pierdzi?
-Człowieku, szkoda gadać.- machnął ręką.- Jak się porządnie naje, to potem takie petardy puszcza, że sama królowa Elżbieta je czuje.
Wybuchnęłam głośnym i niepohamowanym śmiechem. Ten chłopak jest zadziwiający! Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go smutnego i przygnębionego. Wcale nie przeszkadzała mi jego obecność tutaj. Chociaż gdyby przypadkowy człowiek zobaczył nas teraz, zapewne pomyślałby o nas coś dziwnego.
-Teraz twoja kolej.- usłyszałam.- Jakie masz skojarzenie z pierdzeniem?
-Nie wiem. Nie chce mi się już w to grać.
-To co robimy?
-Ja idę spać.- oświadczyłam, a następnie zagrzebałam się głębiej pod kołdę.
-To ja też.
-Zaraz, ty zamierzasz tu zostać?
-Przeszkadzam ci?- zapytał, przybierając anielski wyraz twarzy.
-Nie, jasne, że nie.- zadrwiłam.- Leż tu sobie, jak chcesz. Mam tylko nadzieję, że nie chrapiesz i nie gadasz przez sen.
-Nic z tych rzeczy, przysięgam.- zapewnił, unosząc do góry ręce w geście obrony.- Będę grzeczny.
-To dobranoc.- powiedziałam i zamknęłam oczy. Jednak nie dane mi było odpłynąć do krainy Morfeusza w spokoju.
-Kim?- usłyszałam głos Loczka.
-Och, czego znowu chcesz?- zirytowałam się.
-Mogę się do ciebie przytulić?
-Chyba żartujesz?!- spojrzałam na niego uważnie. Zrobił maślane oczka. Nie potrafiłam się im oprzeć.- Mówisz poważnie? No dobra. Tylko mnie nie uduś.
Harry wydał z siebie odgłos triumfu i przysunął się bliżej. Objął mnie w talii i przycisnął mocniej, ale bardzo delikatnie do siebie. Pod wpływem dotyku jego ciepłych dłoni, coś we mnie drgnęło i poruszyło się w brzuchu, jakby dopiero narodzony, malutki motylek. Odwróciłam się do niego. Nasze twarze oddzielały zaledwie milimetry. Na szczęście w porę się opamiętałam. Szybko pocałowałam go w policzek.
-Dobranoc.- powiedziałam.

*rano*
*perspektywa Harry'ego*

Obudziłem się około godziny ósmej. Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się. Następnie jeszcze nie w pełni świadomy zszedłem na dół, do kuchni, pomijając fakt, że jak zawsze z rana ledwie widziałem na oczy. Jakimś cudem trafiłem do zlewu, odkręciłem kurek z wodą i nalałem jej sobie do szklanki. Wypiłem wszystko jednym haustem i od razu zrobiło mi się lepiej.
-Jezus Maria, co ty tutaj robisz?!- za sobą usłyszałem znajomy głos.
Odwróciłem się o 180 stopni. Przy wejściu zobaczyłem Gabrielle, która skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła na mnie, zapewne czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.
-O, cześć!- przywitałem się.
-No witam, witam. Co ty tutaj robisz?- zapytała po raz kolejny.
-Yyyy... no, bo... widzisz... ja... eee... to znaczy...- zmieszałem się. Do cholery jasnej, co ja mam jej powiedzieć?!
-Kontynuuj.- zachęciła mnie, a na jej ustach zaigrał uśmiech.
-No, bo... u nas w domu zabrakło wody!- wymyśliłem.- A mi się bardzo chciało pić. Pozwoliłem sobie więc skorzystać u was.
-A to ciekawe!- prychnęła.- Bo zawsze na noc zamykamy drzwi na klucz.
-To widocznie dzisiaj zapomniałyście.
-Nie.- zaprzeczyła.- Osobiście je wczoraj zamknęłam.
-Dobra, zdradzę ci sekret. Przenikam przez ściany. Jak duszek Kacper. O, to już naprawdę ta godzina?!- wykrzyknąłem zaskoczony, spoglądając na ścienny zegar.- Muszę zbierać się do domu! Na razie!
Pomachałem jej na pożegnanie i wyszedłem z kuchni. Przy wyjściu zderzyłem się z Kimberly, w wyniku czego oboje znaleźliśmy się na podłodze.
-Ups, sorry.- mruknąłem i pomogłem jej wstać.- Nic ci nie jest?
-Nie, spoko. Gdzie ty idziesz?
-Do domu.- wyjaśniłem.- Nara, bejbe!
Dziewczyna się roześmiała. To był dla mnie najlepszy poranny prezent. Jeszcze raz się pożegnałem i już chciałem wychodzić, ale szatynka mnie zatrzymała.
-Zaczekaj.- poprosiła i zdjęła z siebie szlafrok.- Masz, ubierz. Żebyś się nie przeziębił.
-Dzięki.- rzekłem i założyłem go.
-Do twarzy ci z nim.- zachichotała.

*perspektywa Kimberly*

Harry poszedł do domu, przyodziany w mój piękny szlafrok. Wyglądał w nim naprawdę zabawnie. Z uśmiechem na ustach skierowałam się do kuchni. Nastawiłam sobie wodę na herbatę i oparłam się o blat kredensu. Gabrielle bardzo dziwnie na mnie patrzyła, jakbym miała dwie głowy zamiast jednej.
-Ej, co się stało?- zapytałam.
-Co on tutaj robił?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.- Spałaś z nim?
-Tak. To znaczy nie!- szybko zaprzeczyłam.- W pewnym sensie.
-Co to znaczy "w pewnym sensie"?
-Opowiem ci wszystko od początku.- zdecydowałam.- Tak będzie najprościej.
-A więc zamieniam się w słuch.
-On przyszedł do mnie wczoraj, a właściwie dzisiaj w nocy. Nie mógł spać, więc postanowił mi poprzeszkadzać. My po prostu leżeliśmy i rozmawialiśmy, nic więcej.
-No wiesz, nie żebym się jakoś wtrącała albo coś. Jesteś dorosła i masz prawo robić to, co ci się żywnie podoba. Ja tylko bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Harry'ego w naszej kuchni i to jeszcze w samych bokserkach.
-Wiem, przepraszam.- przeczesałam palcami grzywkę.- Mogę ci przysiąc na kolanach, że on i ja naprawdę ze sobą nie spaliśmy.
-Nie tłumacz się. To twoja sprawa. Śpij i leż sobie z kim chcesz.
-Jak będę miała zamiar to w najbliższym czasie zrobić, to cię poinformuję.- zażartowałam.
-Uwierz mi, możesz mi oszczędzić takich szczegółów.- powiedziała, dopijając kawę z filiżanki.- Dobra, ja się muszę zbierać do pracy.
-To na razie!
Gabrielle się pożegnała i wyszła. Ja zaś zrobiłam sobie herbatę i ruszyłam do salonu, aby pooglądać telewizję.

*perspektywa Harry'ego*

Dzięki Bogu mieszkam niedaleko Kimberly, bo przyznam szczerze, że w jej szlafroku czułem się niekomfortowo. Był na mnie trochę za ciasny i jeszcze na dodatek różowy! Niby lubię ten kolor, ale jeśli chodzi o ubrania, to pasuje on raczej do dziewczyn. Teraz pozostaje mi tylko modlić się, żeby chłopaki jeszcze spali.
W końcu doszedłem do celu. Na szczęście drzwi nie były zamknięte na klucz, więc bez problemu mogłem wejść do środka. Rozejrzałem się dookoła i odetchnąłem z ulgą, gdyż nie zastałem nigdzie moich przyjaciół. Jednak szczęście mi nie dopisywało, bo zerwał się silmy podmuch wiatru i pomógł mi z hukiem zamknąć drzwi. Ani się obejrzałem, a czterech idiotów zbiegło w popłochu ze schodów.
-W mordę jeża, myślałem, że to złodziej!- krzyknął Liam i położył się na podłodze, ciężko dysząc.
-To nie złodziej, tylko laluś w różowym szlafroczku!- roześmiał się Zayn. Niall zarechotał i prawie wypluł z ust kęs bułki, który właśnie przeżuwał. Swoją drogą, to nawet nie wiem skąd on ją wytrzasnął.
-Skąd masz ten szlafrok?- zapytał Louis, posyłając mi badawcze spojrzenie. Zacisnąłem dłonie w pięści w zastanowieniu, jak mam się wykręcić z tej kłopotliwej sytuacji.
-Yyy... Mama mi go kupiła.
-Stary, daj spokój.- Malik poklepał mnie po ramieniu.- Nawet moja babcia by mi nie kupiła różowego szlafroka. Twoja mama tym bardziej by tego nie zrobiła. Przyznaj się, sam go sobie kupiłeś.
-Nie no, zaraz ci przyjebię.- warknąłem i rzuciłem się na niego.
Tak zaczęła się nasza gonitwa. Zayn wybiegł na dwór, wykrzywiając przy tym buzię we wszelakie możliwe sposoby. Niech no tylko zdejmę z siebie to cholerstwo, a gościu nie żyje! Rzuciłem ten nieszczęsny ubiór na podłogę i pognałem za nim. Dopadłem go w ogrodzie. Biedaczek poślizgnął się na mokrej rosie i leżał plackiem na trawie. Wyskoczyłem na niego i połaskotałem. Zachichotał. Ponowiłem czynność jeszcze raz i jeszcze raz. Multa prawie posikał się ze smiechu.
-Do... Hahahaha... Dobraa... Hahaha... Przestań... Hahaha... Wycofuję to o... Hahahaha... szlafroku!
-Robię to, bo jestem miłosierny.- przemówiłem i stanąłem na równych nogach.
Dopiero teraz zauważyłem Gabrielle, która opierała się o mur i już dobre kilka minut się nam przyglądała.
-Wiecie, trzeba było uprzedzić.- odezwała się.
-O czym?- zapytał Zayn, otrzepując się z resztek trawy.
-No, o tym, że jesteście... ten tego...
-Co ten tego?
-No, zachowujecie się jak geje.- wyjaśniła w końcu.- Harry, dopiero co wyszedłeś z łóżka Kim! Nie poznaję cię!
Dziewczyna się roześmiała i zniknęła z pola widzenia. Zaś ja i Malik osłupieliśmy.
-Ty... ty spałeś z Kim?- wykrztusił.
-Nie!- zaprzeczyłem szybko.
-Weź się zdecyduj. Gabi mówi, że tak, a ty, że nie.
-Spałem, ale nie w sensie, że spałem, tylko po prostu spałem.
-Czyli z nią spałeś.- bardziej stwierdził, niż zapytał.
-Tak. To znaczy nie! Uch, jakie to skomplikowane.
-Zauważyłem.- zadrwił.
-Ja do niej poszedłem, bo nie mogłem spać. Ale my naprawdę nic z tych rzeczy.
-Czyli stąd ten różowy szlafrok? Aha, teraz już wszystko rozumiem...

*perspektywa Zayna*

Starałem się zachować spokój, naprawdę się starałem. Szlag by to trafił! Dlaczego? Ja się pytam, dlaczego? Dlaczego to jemu się zawsze udaje z dziewczynami? Dlaczego on interesuje się dziewczyną, na której mi zależy? Nie potrafię udzielić odpowiedzi na te pytania. W tej chwili czuję się jak zbity pies; jakby ktoś zabrał mi cenną rzecz, która wcześniej do mnie należała/ A przecież Kimberly nie jest niczyją własnością, może wybrać sobie któregokolwiek z nas. Szkoda tylko, że nie mam u niej najmniejszych szans. My praktycznie się nie znamy! Za to Harry zna ją na wylot. Pierwszy raz mam ochotę go zabić, chociaż kocham go jak brata...

*perspektywa Harry'ego*

Po południu wpadliśmy z chłopakami na pomysł, żeby przerwać to leniuchowanie i nieróbstwo. Postanowiliśmy zorganizować sobie wycieczkę do lasu, taki jakby biwak. Louis koniecznie chciał zabrać ze sobą Gabrielle, więc się zgodziliśmy. Dla mnie to dodatkowa frajda, bo z pewnością towarzystwa dotrzyma nam również Kimberly. Tak że jestem bardzo zadowolony.
W tej chwili szedłem chodnikiem jednej z najruchliwszych ulic Londynu. W uszach miałem słuchawki, w których właśnie leciała piosenka Taylor Swift "We Are Never Ever Getting Back Togheter". Zacząłem podśpiewywać tekst pod nosem i z uwagą przyglądałem się temu, co działo się dookoła mnie. Pogoda była dzisiaj piękna; słońce oświetlało wysuszoną ziemię, nieba nie zasłaniała ani jedna czarna chmurka. Podążałem właśnie do kawiarni 'Bon Bon", aby poinformować Kim o naszym postanowieniu. Mam nadzieję, że się zgodzi.
W końcu dotarłem na miejsce. Moje nadejście oznajmił mały dzwoneczek zawieszony nad drzwiami. Szatynka stała za ladą i robiła komuś kawę. Na mój widok uśmiechnęła się i skinęła ręką na znak, żebym podszedł bliżej.
-Cześć.- przywitałem się.
-No hej.- odparła i ku mojemu zdziwieniu, pocałowała mnie w policzek. Nie no, tego bym się po niej nigdy nie spodziewał.
-Czy mi się to śniło, czy ty naprawdę dałaś mi buziaka?
-Wydawało ci się.- zadrwiła.- Popatrz, pani Helen zamówiła wczoraj krzesełka barowe i dzisiaj je przywieźli. Będziesz miał na czym siedzieć.
-Nie wierzę, specjalnie dla mnie?- udałem zdziwienie, a następnie usiadłem na jednym z nich.- Hoho, jakie wygodne! Git majonez.
-No, a teraz przejdź do rzeczy. Po co przyszedłeś? Chcesz coś zamówić? Od razu uprzedzam, że szarlotka się skończyła.
-Nie, przyszedłem w innej sprawie.- wyjaśniłem. Kimberly nadstawiła ciekawie uszu.- Wymyśliliśmy dzisiaj z chłopakami, że zorganizujemy biwak w lesie i chcielibyśmy ciebie i Gabi serdecznie zaprosić.
-Biwak w lesie?- zrobiła zdziwioną minę.
-Dokładnie. No nie mów, że nie wiesz, co to jest!
-Wiem, wiem. Nawet aż za dobrze.
-Co to znaczy?
-Kilka lat temu pojechałyśmy z naszą klasą na taki biwak. Nie dość, że się zgubiłyśmy, to jeszcze cholernie pogryzły nas komary i klaszcze.
-Nie musisz się martwić. Z nami nic wam nie grozi.
-Aha. Czyli usuniesz wszystkie komary i kleszcze z całego lasu?
-Nie.- zaprzeczyłem, szczerząc zęby.- Zabiorę was do takiego lasu, gdzie nie ma tych okropnych zwierząt.
-Muszę cię zmartwić, ale taki las raczej nie istnieje.
-Dobra, dosyć tych wygłupów.- przerwałem.- To jak, dasz się namówić?
-Cholera, nie wiem.- dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi.- Nie mam nawet śpiwora. Ani ja, ani Gabi.
-Spokojna głowa, mamy zapasowe.
Oczywiście była to kompletna bzdura, bo żadnych zapasowych śpiworów nie mamy; chyba, że mi o czymś nie wiadomo. Chciałem jej po prostu zrobić psikusa.
-Skoro tak, to się zgadzam.- powiedziała. Aż podskoczyłem z radości.
-To super. Bardzo się cieszę.- wyznałem.- Mam tylko nadzieję, że jutro nie pracujecie.
-Nie, w niedzielę nie pracujemy.
-W takim razie widzimy się jutro. Bądźcie gotowe o 11.00.
Wypiłem jeszcze pyszną kawę i pogadałem z Kimberly i Susan. Ta ostatnia okazała się bardzo miłą dziewczyną. Aż dziwne, że wcześniej się z nią nie zaprzyjaźniłem, chociaż niekiedy przychodziłem do "Bon Bon" dzień w dzień. Kiedy już stamtąd wyszedłem, zatarłem ręce z zadowolenia. Jutro zapowiada się wspaniale!

18 komentarzy:

  1. świetny rozdział :) Trochę szkoda mi Zayna - biedak musi być zazdrosny xd hEHEH wszyscy podejrzewają, że spali razem, no, ale w pewnym sensie tak było :) Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm...
    Przecudowny rozdział.!!
    Nie wiem jak Ty to robisz, ale piszesz tak ciekawie i zachęcająco, że ja nie mogę oderwać chociaż na chwilkę oczu od monitora, jak czytam to opowiadanie. ; ]

    Czytałam bardzo dużo opowiadań, podobnych do tego, ale jeszcze żadne mi się tak bardzo nie spodobało.

    Jesteś na prawdę fenomenalną pisarką.; ))
    Oby tak dalej. : PP

    Czekam z nie cierpliwością na kolejny. ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję : ) Naprawdę aż mi się na sercu ciepło zrobiło, kiedy przeczytałam ten komentarz : ) Miło mi <3

      Usuń
  3. Baaaardzo ciekawie piszesz! ;p Mój biednyy Zayn ;( Mam nadzieje , że coś wymyślisz , żeby był zadowolonyyy ;d
    Rozdział superaśny! hah ;p <3
    Pozdrawiam
    Ania ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jak zwykle świetny:)) podejrzewam, że będzie się działo na tym bikawku skoro Zayna zamierza walczyć o Kim... aaa nie mogę sie doczekać, a i tak mi się wydaej (po tym jak było, że Hazz słuchał piosenki Taylor Swift) ze jea tez w to wplaczesz:) alez jestem ciekawa jak to się potoczy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ha ha ha wiesz już co moja babcia powiedziała na to pierdzenie xD Nie musze ci drug raz pisać :3
    harry jest taki sweet! Ja nie mogę! Kocham goooooooo <3333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Woohoooo ! Jezu prawie wylądowałam na podłodze. Taki polew z tego boooskieggooooo rozdziału :D Kocham cię :) cudowny ten rozdział, ale aż sie boję co będzie później i mam nadzieję że na biwaku Zayn weźmie sie ostro do roboty. Taaak ! Jestem za = Zayn + Kim :) ok.. to czekam na następny tak samo zniewalający rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zayn musi wykazać się cierpliwością :D zazdrośnik :D
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj. Te tłumaczenia Harr'ego trochę dziwne rzeczy z tego wychodziły. Zayn to taki zazdrośnik, ciekawe co będzie robił, żeby Kim zwróciła na niego uwagę. No nic czekam na kolejny.
    + Zapraszam do mnie na:
    http://wegreetinlondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowość na http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominuję Cię do Liebster Awards :) Szczegóły: http://bring-me-to-london.blogspot.com/2013/02/liebster-awards-informacje.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha;D
    Skąd ty bierzesz takie teksty?
    Kimberlly + Harry= to mi sie zaczyna bardziej podobać! Są genialni! :D Biedny Zayn...mam nadzieję że znajdzie szczęscie z inną ...chyba że..? :D
    Oj, Hazza to taki cwaniak że hoho;D Jestem ciekawa co teraz wymyślił z tymi śpiworami;x pewnie chce spać w jednym z Kim hm??? *.*
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału♥
    Czeeekam! :)

    Chciałam cię także do mnie zaprosić;
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Bardzo mi zależy na opinii<3 Liczę na twoją♥ ♥ ♥
    Caluję! ;x

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam Cię do Liebster Awards. Więcej informacji na http://wegreetinlondon.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, super < 33
    Podoba mi się, i nie mogę się doczekać kolejnego *.*

    onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. jakie to słooodkie <333

    http://wlasnietutaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana to The Versatile Blogger *.*:
    http://onlyyouharrystyles.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny <3 chcę już następny ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger! Więcej szczegółów na dole http://this-girl-is-unpredictable.blogspot.com/p/lib.html :) x

    OdpowiedzUsuń