Obserwatorzy

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 9 cz.2 "(...)pół aniołek, pół diablica"

*perspektya Gabrielle*

Wybiła godzina 18.00, kiedy stanęłam przed domem Louisa. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili drzwi się otworzyły. Ujrzałam za nimi Jego. Na mój widok uśmiechnął się promiennie, ukazując rząd równych zębów. Był obrany w dżinsowe rurki, do których przypiął szelki oraz niebieską koszulkę z krótkim rękawem, w żółte, poziome paski.
-Cześć.- przywitałam się.
-Cześć.- odparł i pociągnął mnie za rękę.- Wejdź do środka. Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję.
Zaprowadził mnie do pięknego i gustownie urządzonego salonu. Kazał usiąść na miękkiej kanapie.
-Czego się napijesz?- zapytał.- Kawy, herbaty? Może soku?
-Herbaty, jeśli można.- poprosiłam.
-Już się robi.- Louis skierował się do kuchni, zapewne aby nastawić wodę. Po chwili powrócił.
-Muszę cię uprzedzić, że niestety mamy trochę ograniczone menu na dzisiejszy wieczór.- powiedział.- Spaghetti mi się zepsuło, a Niall zjadł budyń. Na szczęście zostało jeszcze trochę, więc nie martw się, nie wypuszczę cię stąd z pustym żołądkiem.
-Nie przesadzaj, nie jestem aż takim żarłokiem.- roześmiałam się.
-Masz rację, Nialla nikt nie przebije.- przyznał.- O! Zdaje się, że przyszedł dostawca z pizzą. Zamówiłem, żebyśmy nie zgłodnieli.
Po tych słowach ruszył w stronę korytarza. Ja zaś rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przed sofą, na której siedziałam, stał wielki, plazmowy telewizor, obok niego regał z płytami. Na ścianach wisiały piękne obrazy. Za telewizorem znajdowało się przejście na taras.
-Mam nadzieję, że lubisz margerittę?- usłyszałam głos Louisa.
-Tak, jasne.- potwierdziłam.
-To dobrze.- odetchnął z ulgą i otworzył przede mną pudełko.- Proszę, częstuj się. Ja przyniosę herbatę.
Nie minęła minuta, a pojawił się z powrotem z dwoma kubkami. Usiadł obok mnie na kanapie i uśmiechnął się.
-Gdzie się podziała reszta chłopaków?- zapytałam.
-Kupiłem im bilety do kina, żeby nie przeszkadzali.- wyjaśnił.- Ale zdaje się, że Harry poszedł do Kimberly.
-Faktycznie, minęłam się z nim, jak tu szłam.
-Żeby tam twojego domu nie zdemolowali, jak się będą kłócić.
-Nie, chyba nie będzie tak źle.
-Miejmy nadzieję. To co oglądamy?
-A co proponujesz?
-Mam Titanica, Piratów z Karaibów, American Pie, Gwiezdne Wojny...- wyliczał.- Wybieraj.
-Może być Titanic.- zdecydowałam.
Chłopak podszedł do odtwarzacza i włożył do niego płytę. Po chwili film się zaczął. Louis zgasił wszystkie światła, zostawił zaświecony tylko mały kinkiet nad telewizorem. Następnie usiadł obok mnie, może nawet trochę za blisko. Objął mnie ramieniem.
-Jeśli chcesz, możesz się przytulić.- powiedział. Parsknęłam śmiechem.
-Może jak się już zderzą z górą lodową.
-To będzie prawie na samym końcu!- krzyknął żałośnie.- A ja tak lubię się do kogoś przytulać podczas oglądania.
-Do kogo się przytulasz jak mnie nie ma?
-Mam specjalnie ustawioną kolejkę. I według moich obliczeń teraz twoja kolej.- wskazał na mnie palcem.
-Doprawdy?- zdziwiłam się.
-Mówię ci.- starał się mnie przekonać.- No, nie gadaj tyle, tylko opieraj.
Uległam mu. Położył brodę na mojej głowie; czułam jego oddech, pachnący miętą. Po chwili przytulił mnie do siebie mocniej, ale mi to wcale nie przeszkadzało. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie potrafię być jego przyjaciółką. Ja go naprawdę kocham...

*perspektywa Harry'ego*

-Mogę ci w czymś pomóc?- zapytałem, przekraczając progi kuchni, w której Kimberly zalewała mlekiem kubki z kakao.
-W czym chcesz mi pomóc? Akurat kakao potrafię zrobić.
-Nie śmiem wątpić.- oświadczyłem.- Może zrobię coś do jedzenia?
-O, to ty zamierzasz tutaj zostać?-
-No, a co? Chyba nie wypuścisz takiego uroczego i samotnego chłopczyka na taką ulewę?
-Nie widzę tu żadnego uroczego chłopczyka.- Kim skrzyżowała ręce na piersi.
-Jak to nie? Stoi tu przed tobą! Masz jakieś wątpliwości?
-Nie, skądże znowu. W takim razie, co umiesz zrobić do jedzenia?
-Wszystko.- zapewniłem i podwinąłem rękawy od swojej bluzy.
-Jesteś kucharzem?
-Nie. Miałem pracować w piekarni zanim...- na szczęście w porę się zamknąłem, ale szatynka nie dawała za wygraną:
-Zanim co?- koniecznie chciała wiedzieć.
-Zanim... zanim... poznałem chłopaków.
-A jak ich poznałeś?
-Oj, długo by opowiadać. To co robimy?- zmieniłem temat.
-Hmmm...- zastanowiła się.- Może... naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną?
Zgodziłem się na jej propozycję. Ochoczo zabraliśmy się do pracy. Kimberly ubijała śmietanę, zaś ja smażyłem naleśniki. Oczywiście nie obyło się bez wojny na mąkę i tym podobne składniki, w wyniku czego kuchnia zamieniła się w istny burdel. Gdy widziałem tą dziewczynę tak roześmianą i wesołą, moje serce również się radowało. Miała taki piękny śmiech, jakby naraz rozbrzmiewało tysiące małych dzwoneczków. Pragnąłem ciągle go słyszeć i odtwarzać w pamięci jak najlepsze wspomnienie. Cholera, dlaczego? Dlaczego nie potrafię wyjawić jej tego, co do niej czuję? Dlaczego to musi być takie trudne?
-Uważaj, bo ci się naleśnik przypali.- przestrzegła mnie Kim. Szybko zdjąłem patelnię z palnika.
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Spoko.- uśmiechnęła się.- Ciekawe, jak idzie Louisowi i Gabrielle randka?
-Też się zastanawiam. Louis był trochę zdenerwowany. Z tego wszystkiego nie wyszło nam spaghetti, a Niall zjadł prawie cały budyń.
-Naprawdę? Taki z niego żarłok?
-Ten budyń to pestka.- machnąłem ręką.- On potrafi w jeden dzień zjeść całą lodówkę. Nie wiem, jak ten jego biedny żołądek to wszystko mieści.
-Mój tata też lubi sobie dobrze pojeść.- powiedziała i zamyśliła się, jakby posmutniała.
-Tęsknisz za rodzicami?- zapytałem, podchodząc do niej bliżej.
-Trochę.- przyznała.- Miałam z nimi pogadać dzisiaj na Skype.
-Przepraszam, przeszkadzam ci. Już się zbieram.- wytarłem ręce w ścierkę.
-Nie, zostań.- zatrzymała mnie. Zaraz się cofnęła, a jej twarz oblał rumieniec.- Kurczę, nigdy bym nie przypuszczała, że zechcę twojego towarzystwa.
-Hahaha.- parsknąłem śmiechem.- Zachowywaliśmy się wtedy, jak niedorozwinięte dzieci, nie uważasz?
-Zwłaszcza, a nawet głównie, ja.
-Wiesz co, mam pomysł!- krzyknąłem, łapiąc ją za dłonie.- Jeśli chcesz, to możesz pogadać z rodzicami, a ja ci potowarzyszę.
-Naprawdę?- zapytała.
-No, chyba, że się mnie wstydzisz. Mogę trzymać się z boku.- zasugerowałem.
-Nie, w żadnym wypadku!- zaprzeczyła.- Moi rodzice lubią poznawać moich przyjaciół.
-To ja jestem twoim przyjacielem?
-Przecież mówiłam ci to już kiedyś.
-Myślałem, że wtedy zrobiłaś to tylko dla świętego spokoju.
-Ja cię naprawdę traktuję jak przyjaciela.- starała się mnie przekonać.- Wierzysz mi?
-Pewnie, że tak.- uśmiechnąłem się.
-To co, idziemy?
Bez wahania się zgodziłem. Oboje nałożyliśmy sobie po trzy naleśniki na talerzyki, zabraliśmy nasze kubki z kakao i ruszyliśmy do salonu. Kim przyniosła swojego laptopa, zalogowała się na Skype. Nie minęła minuta, a na ekranie pojawiła się dwójka ludzi, zapewne mama i tata szatynki. Kobieta odezwała się jako pierwsza, ale mówiła w innym języku, więc nie rozumiałem.
-Pozwólcie, że wam kogoś przedstawię. To Harry, mój sąsiad i przyjaciel. Mówcie po angielsku, bo on nie zna polskiego, dobra?
-Jasne.- zgodzili się.
-Państwo znają angielski?- zapytałem pełen podziwu.
-Tak. Akurat tak się składa, że pochodzę z Anglii.- przemówił mężczyzna.- Urodziłem się w Liverpool. A ty, skąd jesteś?
-Z Holmes Chapel. Ale mieszkam w Londynie, obok Kimberly i Gabrielle.
-Właśnie, gdzie zgubiliście Gabi?- tym razem głos zabrała mama.
-Poszła na randkę z naszym kolegą, Louisem.- wyjaśniła Kim.- Tylko nie mówcie nic pani Ani, bo mnie Gabi zabije.
-Nie piśniemy ani słówka.- obiecali.- No, a co tam u was słychać?
-Wszystko w porządku. Czujemy się świetnie, pracujemy. Jest super!
-Nie przemęczaj się. Przecież wiesz, że w twoim przypadku to niebezpieczne.
-Mamo, jesteś jak zwykle przewrażliwiona. Jestem zdrowa jak ryba.
-Harry, powiedz szczerze, jak tam nasza córeczka się zachowuje?- chciał wiedzieć ojciec mojej przyjaciółki.
-Istny aniołeczek.- przyznałem z uśmiechem na ustach.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dobrą godzinę. Przez ten czas spałaszowaliśmy wszystkie przygotowane przez nas naleśniki. Okazało się, że wspólnymi siłami stworzyliśmy coś niezwykle smacznego.
-Masz bardzo fajnych staruszków.- powiedziałem. Dziewczyna prychnęła.
-Ale z tym aniołeczkiem to chyba trochę przesadziłeś.
-Dlaczego tak uważasz?- zdziwiłem się.
-Aniołeczkiem nazywasz dziewczynę, która spiła się jak świnia na imprezie zaraz po przyjeździe do Londynu; która obudziła się całkiem nago, w jednym łóżku z chłopakiem, którego wcześniej nie znała?
-No dobrze, pół aniołek, pół diablica.- rzekłem, a ona się roześmiała i przywaliła mi grubą poduszką.

*perspektywa Louisa*

Obudziłem się ze słodkiego snu pod wpływem cichego łkania, dochodzącego gdzieś spod okolic mojej szyi. Przetarłem oczy i spojrzałem w stronę telewizora, na którym wyświetlały się już końcowe napisy filmu. Zaczekajcie, jaki to my oglądaliśmy film? Sam już nie pamiętam, gdyż usnąłem gdzieś zaraz na początku.
-Co się stało?- wymruczałem jeszcze lekko zaspanym głosem.
-Nic, nic.- wyjąkała Gabrielle, dławiąc się łzami.- To przez ten film. To było takie piękne. Uratował ją, a sam zamarzł.
-To tylko film.- stwierdziłem.
-Tak, najlepiej jest wszystko przespać, a potem się wymądrzać.
-Może oglądniemy jakąś komedię na poprawę humoru, co ty na to?- zaproponowałem.
-Już późno, muszę iść do domu.- po tych słowach wstała z kanapy i skierowała się w stronę korytarza. Szybko ruszyłem za nią.
-Ej, obraziłaś się?
-Nie.- zaprzeczyła.- Po prostu muszę jutro wcześniej wstać. Mam ranną zmianę w kawiarni.
-W takim razie cię odprowadzę.

*perspektywa Gabrielle*

Zgodziłam się na jego propozycję. Kiedy wyszliśmy z domu, było już ciemno, światło dawały tylko zapalone lampy uliczne. Deszcz nie padał, a niebo rozświetlały miliony małych gwiazdeczek. Szliśmy w ciszy, przerywanej przez odgłosy, które wydawały z siebie świerszcze. W końcu dotarliśmy pod posiadłość moich dziadków. Stanęliśmy przed bramą.
-Dziękuję za wspaniały wieczór.- powiedziałam, uśmiechając się do niego.
-Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.
-To cześć.
Miałam zamiar odejść, ale Louis chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby czegoś w nich szukał, a następnie złączył nasze usta w czułym pocałunku. Jego wargi były tak miękkie i ciepłe, wprost stworzone do całowania. Nie potrafiłam przerwać tej magicznej chwili. On zrobił to za mnie. Przytulił mnie mocno, niczym niedźwiedź; czułam jego przyspieszony oddech na mojej głowie.
-Kocham cię.- wyszeptał, a na dźwięk jego głosy serce zaczęło mi bić szybciej. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.
-Kocham cię od czasu, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem.- kontynuował.- Nie potrafię o tobie zapomnieć. Nie umiem bez ciebie żyć. Wiem, że być może moje wyznanie nic dla ciebie nie znaczy. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, bo dłużej nie dam rady się z tym kryć.
-Ja też cię kocham.- powiedziałam, unosząc głowę do góry. Po moich policzkach stoczyło się kilka łez; łez szczęścia i wzruszenia. Słowa "kocham cię" są słowami, które bardzo wiele dla mnie znaczą i nie wypowiadam ich ot tak. Nie sypię nimi na prawo i lewo. Kieruję je tylko do osób, które naprawdę kocham. Dotychczas nikomu, nie licząc rodziców i Kim, nie powiedziałam tego. Jednak co do tego, że kocham Louisa nie mam ani cienia wątpliwości. Chłopak starł kciukiem łzy z moich zarumienionych policzków i się uśmiechnął, tak uroczo, że moje rozgrzane serce zalała fala ciepła.
-Zdaje się, że mamy widzów.- przemówił. Spojrzałam w stronę domu i zauważyłam Kimberly i Harry'ego z nosami przy szybie. Gapili się na nas, niczym małe dzieci na pierwszy śnieg. Nagle moja mądra przyjaciółka otworzyła okno na oścież i wrzasnęła na całe gardło:
-Gorzko! Gorzko!
Loczek do niej dołączył i oboje darli się w najlepsze. Ja i Louis zrywaliśmy boki ze śmiechu; chcąc nie chcąc, musieliśmy się pocałować, bo ci szaleńcy z pewnością nie daliby nam spokoju.
-Ugryź ją w szyję, Edwardzie!- krzyknęła Kimberly.- Niech zamieni się w wampira i dołączy do wielkich szeregów tych krwiożerczych stworzeń!
-O nie, nie pozwolę na to!- zawtórował jej pasiasty, obejmując mnie od tyłu.- Wolę, żeby pozostała człowiekiem.
-I tak prędzej, czy później zostanie wampirem.- oświadczyła.
-Dobra, skończcie tą szopkę.- odezwał się Harry, przecierając oczy.- Spać mi się chce jak jasna cholera.
-To w czym problem?- zapytał Louis.- Kładź się tam, Kim z chęcią cię przyjmie, jestem tego pewien.
-Powoli. To, że jesteśmy przyjaciółmi wcale nie znaczy, że mamy ze sobą spać.
-Ja tam nie mam nic przeciwko.- rzekł Loczek, a dziewczyna walnęła go z łokcia w bok.
-Już się stąd zabieraj!
-Idę, idę.- wymruczał i wygramolił się przez okno na zewnątrz.
Pożegnałam się z chłopakami i weszłam do domu. Nie zdążyłam nawet zamknąć za sobą drzwi, a Kimberly się na mnie rzuciła.
-Boże, tak bardzo się cieszę!- piszczała.
-Ja nawet nie jestem jego dziewczyną.
-Jesteś, jesteś.- uparła się.- Koleżanek się nie całuje. Dlaczego płaczesz?
-Powiedział, że mnie kocha. Że nie może beze mnie żyć. Rozumiesz to?!- potrząsnęłam nią.- Do mnie to powiedział! Jestem taka szczęśliwa!
_________________________________

No cześć : ) Miał być wczoraj, ale nie zdążyłam napisać całego x D No, to jedną parę udało mi się połączyć. Co będzie z Kim i Harrym? Jeszcze nie wiem x D Pożyjemy, zobaczymy. Następny rozdział? Nie wiem, kiedy. Może w sobotę?
Dzięki za komentarze i kolejne nominacje do LA. Odpowiem na nie na drugim blogu, bo nie chce mi się tworzyć kolejnej zakładki.
To tyle. Na razie ; *

11 komentarzy:

  1. haahaha super rozdział, ale jak mozna przespać Titanica? czekma na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też nie wiem x D
      Ja beczałam na Titanicu, uwielbiam ten film <3 A Leo taki tam cudowny ;* <3

      Usuń
  2. Rewelacyjny rozdział.!; ))
    Ale też nie wiem jak można przespać Titanica. ;] Albo zjeść cały budyń.; p

    Ty masz taki talent dziewczynoo.!!
    Kocham, kocham i jeszcze raz kocham te twoje opowiadanie...

    Czekam na następny.; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny
    Zgadza się z dziewczynami u góry jak można przespać Titanica i zjeść cały budyń.
    Jestem ciekawa co będzie dalej.
    Teraz połączyłaś Gabrielle i Louisa.
    Czekam na kolejny.
    + Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah! Ja tam wolę Kubusia :P ale scenka z Edziem boska. Coś mi się wydaje, że ostatnio może oglądałaś film, albo może książkę czytałaś ;D że z taką "szopką" jak to ujął Harold, wyskoczyłaś xD Ale wyszło ci genialnie :D
    Nie no, ja po prostu uwielbiam Kimi. A jeszcze w połączeniu z Haziutkiem to już w ogóle. Mi tam się podobają jako przyjaciele, ale jeśli mieli by być taką szaloną i zakręconą parą to jestem jak najbardziej na tak!
    Z tego co pamiętam z prologu, to jednak miał być Zaynie, ale nigdy nie wiadomo, co wydarzy się po drodze ;D

    http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedział jej ze ją kocha:D:D Ale zaciesz♥
    Są idealną parą:D No ale Harry i Kim mogliby też byc parą<3 Są dla siebie stowrzeni.xd BYło by im na pewno bardzo, bardzo wesoło;D
    Oj, ktoś się tu zmierzchu naoglądał;D Nie, no niezła ta akcja ''gorzko'gorzko'' no i Hazza wyskakujący przez okno O.o
    Nie mam pojęcia skąd bierzesz te pomysły, ale muszę przyznać zazdroszczę talentu! :)
    Ale jak można zasnąć na Titanicu?!
    No, ale tak to chyba tylko nasz Lou potrafi♥
    A wiec czekam z niecierpliwoscią na nn<3
    Mogłabym ty jeszcze napisac z jakies 20 zdań, ale nie chce cię zanudzac;*
    Całuję! ;x

    + Zapraszam do mnie;
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Liczę na twoją opinie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W S P A N I A Ł Y, wywołąłą na mojej twarzyczce BIG SMILE'A. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam narazie tylko ten rozdział i już się zakochałam! *o*
    Muszę nadrobić ;>
    Czekam na naxtaa :D

    + zapraszam do mnie :*
    http://rock-me-one-direction.blogspot.com/2013/01/rozdzia-iii.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny...
    OMG- nienawidzę Titanica- ale oczywiście musiałaś mi zrobić na przekór.,
    Oj Harry ty wariacie., Co ty w nocy będziesz robił... hahaha xD
    Pozdrawiam;***
    Gabi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział niesamowity czekam nn <3
    zapraszam do mnie

    http://nie-powstrzymasz-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń