Obserwatorzy

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 9 cz.1 "Ja tez lubię sobie czasem poparadować w domu na golasa."

*perspektywa Louisa*

Nareszcie Harry i Kimberly się pogodzili i zapanował ogólny spokój. Zaś ja w końcu odważyłem się zaprosić Gabrielle na randkę. Postanowiłem zorganizować wieczór filmowy w moim domu. Specjalnie na tą okazję kupiłem dla chłopaków bilety do kina, aby nam nie przeszkadzali. Pomogli mi też przygotować posiłek. Wspólnie zrobiliśmy spaghetti i budyń, gdyż dowiedziałem się, że ona go lubie.
-Niall, na miłość boską, zostaw to!- krzyknął Styles, gdy zobaczył, że blondyn zanurza palec w garnku, w którym gotował się budyń.
-No co? Jestem głodny!- oburzył się.
-Ale to nie jest dla ciebie.
-No i co z tego?
-To z tego, żebyś nie pchał do tego swoich wścibskich łap.
-No to co mam jeść?- zapytał nadąsany.
-Zaraz pójdziesz do kina i tak się objesz popcornem, że ci uszami wyjdzie.- zażartowałem i poklepałem go po ramieniu.
-E tam, budyń jest lepszy.- stwierdził i ponowił próbę skosztowania tego przysmaku, ale Harry walnął go ścierką.
-Ani mi się waż!
-Ani mi się waż.- przedrzeźniał go Niall.
-Weź, bo jak cię palnę w tą żółtą głowę!- zdenerwował się Loczek.
-Sam jesteś żółty!- Horan chwycił leżącego na stole pomidora i rzucił w stronę Styles'a. Na szczęście ten w oprę się schylił, w wyniku czego oberwała ściana.
-Ej, co tu tak jedzie?- krzyknął Liam, stając w drzwiach od kuchni.
-JASNA CHOLERA!- wrzasnął Harry.- Moje spaghetti!
Chłopak skoczył do kuchenki niczym Tarzan. Podniósł pokrywkę od garnka, w którym gotował się sos. Po chwili spadła z hukiem na podłogę, zaś on zaczął skakać w kółko, trzymając się za lewą dłoń.
-Co się stało?!- wystraszyłem się i przypadłem do niego.
-Oparzyłem się!- wysyczał.
-Dawaj to pod zimną wodę.- rozkazał Li. Po kilkunastu problem został zażegnany. Payne jak zwykle stanął na wysokości zadania, w wyniku czego ręka naszego przyjaciela znalazła się w bandażu. Jednak spalonego posiłku nikt nie zdołał uratować.
-Makaron się sfajczył, sos szlag trafił.- podsumował Harry i wyrzucił wszystko do kosza. Ja zaś zacząłem panikować:
-Matko przenajświętsza, co ja teraz zrobię? Ona tu będzie za 15 minut!
-W tym czasie na pewno nie zdążę zrobić kolejnego spaghetti.- powiedział.
-A my nie zdążymy do kina, jak wy trzej będziecie się tak grzebać.- przemówił Zayn, który opierał się o framugę drzwi i spoglądał na zegarek.
-Dobra, może zamówisz pizzę?- zaproponował kręcono-włosy.- Przynajmniej budyń dało się uratować.
-No, chyba niezupełnie.- odezwał się Liam. Oczy wszystkich zwróciły się w stronę Nialla. On zaś, jak gdyby nigdy nic siedział przy stole i wcinał bezczelnie ulubiony przysmak Gabrielle, aż mu się uszy trzęsły.
-Nie no, ja cię zabiję!- wkurzył się Styles. Ledwo go przed tym powstrzymałem.
-Cholera jasna, tyle pracy na marne!- narzekał i złapał się za głowę.
-Zostało jeszcze trochę...
-Tak, jakby Kevin nasrał.- zadrwił.- Idźcie do tego kina, ja zostanę i zrobię jeszcze jedną porcję.
-Daj spokój, i tak nie zdążysz. Zbieraj się, bo się spóźnicie na seans.
-I tak tam nie pójdę.- oświadczył.
-Jak to?- zdziwiłem się.- Nie mów, że zamierzasz zostać w domu?
-Nie.- zaprzeczył z chytrym uśmieszkiem na ustach.- Pomyślałem, że skoro Gabi przychodzi tutaj, to ja pójdę do Kim.
-Aaaa, takie buty.- roześmiałem się i szturchnąłem go łokciem.- Tylko bądź tam grzeczny, żebyś czegoś nie zmalował.
-No, no, ty lepiej na siebie uważaj.- ostrzegł mnie. Odruchowo zauważyłem, że Zayn przewraca oczami i mruczy coś pod nosem. Dziwne...

*perspektywa Gabrielle*

-No to co mam w końcu założyć?- zapytałam moją przyjaciółkę chyba po raz tysięczny dzisiaj.
Byłam naprawdę podekscytowana; nawet w nocy nie spałam. Louis zaprosił mnie do siebie na wieczór filmowy, ale Kim uparcie twierdziła, że to randka; zresztą, szczerze mówiąc również na to liczę. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Nie jestem pewna, czy się w nim zakochałam. To chyba tylko zauroczenie. Ale nie chcę, żeby się kończyło. Dlatego miałam zamiar się ładnie ubrać. Jednak nie posiadałam odpowiedniego stroju, ponieważ przyjeżdżając tu, nie przypuszczałam, że taki facet jak Louis zaprosi mnie na randkę. Ja i Kimberly wywaliłyśmy już większość ciuchów z mojej szafy i jak na razie żaden się nie nadawał na taką okazję.
-Ty sieroto, dlaczego nie wzięłaś ze sobą tej pięknej, zielonej sukienki, w której byłaś na zakończenie roku?- zapytała z pretensją szatynka.
-Niby po co miałam ją brać?- zdziwiłam się.- Po jakie licho mi na taką wycieczkę sukienka?
-Trzeba myśleć przyszłościowo.- oświadczyła i sobie gdzieś poszła. Po chwili wróciła, ale nie sama. W ręku trzymała wieszak, na którym wisiał zwój folii, którą zdjęła. Moim oczom ukazała się wspaniała, jedwabna sukienka w kolorze kremowym, z rękawami do łokci, sięgająca najwyżej do kolan.
-Masz, przymierzaj.- rozkazała i rzuciła nią we mnie.
-No tak, mogłam się tego po tobie spodziewać.- roześmiałam się.
-Powinnaś raczej mi podziękować.- zauważyła.- Gdyby nie ja, poszłabyś na tą randkę w samych majtkach i staniku.
-Jeszcze nigdzie nie poszłam.
-Ale pójdziesz. I to za 15 minut.- poinformowała mnie, spoglądając na ścienny zegar. Na mojej twarzy pojawiło się przerażenie.
-O Boże, muszę się pospieszyć!- krzyknęłam i wygoniłam dziewczynę z pokoju.
Po kilku minutach byłam już gotowa. Kimberly powiedziała, że wyglądam co najmniej fantastycznie. Mój strój dopełniał gustowny, brązowy pasek oraz pasujące do sukienki buty na koturnie.
-Louis zemdleje na twój widok.- stwierdziła przyjaciółka.- Albo nie, lepiej żeby nie mdlał, bo wtedy randkę spędzicie w szpitalu.
-Och, jakie ty masz głupie pomysły!
-Wiesz, co będziecie robić?- zaciekawiła się.
-Na pewno nie to, o czym myślisz.- uprzedziłam. Kim klasnęła w ręce.
-Ech, a już miałam nadzieję!
-Puknij się w czoło.- poradziłam jej, a ona prychnęła, a następnie mocno mnie przytuliła.
-Trzymam kciuki.- mrugnęła i zacisnęła dłonie w pięści.

*perspektywa Kimberly*

-Idź już, bo się spóźnisz.- powiedziałam, spoglądając na zegarek w telefonie.
Gabrielle otworzyła drzwi i po chwili za nimi zniknęła. Mam nadzieję, że wyjdzie jej ta randka. Co prawda, on zaprosił ją na oglądanie filmów, ale licho wie, co to dla niego znaczy. Według mnie, gdyby czuł do niej tylko przyjaźń, to zaprosiłby również mnie; chyba, że ma mnie już serdecznie dosyć. Nie, on na 100% jest w niej zakochany. Za każdym razem, kiedy przychodzi do kawiarni, to gapi się na nią, jakby miał ochotę ją zjeść.
Z tymi przemyśleniami skierowałam się do łazienki. Postanowiłam wziąć prysznic i pogadać z rodzicami na Skype, bo dawno się z nimi nie kontaktowałam. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Akurat zdjęłam już z siebie wszystko, co możliwe. Poza tym, domyślałam się, że to pewnie Gabi. Owinęłam się więc wielkim ręcznikiem i ruszyłam do drzwi.
-Znowu zapomniałaś kluczy?- zapytałam. Jakże ogromne było moje zdziwienie, gdy spostrzegłam się, że na zewnątrz wcale nie stroi moja przyjaciółka, lecz mój od niedawna przyjaciel.
-AAAA!- wrzasnęłam i zatrzasnęłam wrota z hukiem. Mogę się założyć, że słyszało mnie co najmniej pół Londynu.
-Spokojnie, nic nie widziałem.- uprzedził.
Moje serce waliło mi w piersi jak szalone. Naprawdę się wystraszyłam, a to w moim przypadku nie jest zbyt bezpieczne. Kiedy się już trochę opanowałam, powiedziałam:
-Posłuchaj. Ja teraz otworzę, a ty zamkniesz oczy i sobie wejdziesz, okey?
-Mnie się nie musisz wstydzić. Ja tez lubię sobie czasem poparadować w domu na golasa.
-Ja nie paraduję po domu na golasa!- zaprzeczyłam szybko.
-Aha, czyli ten ręcznik robi za sukienkę?
-W pewnym sensie. Wchodzisz, czy będziesz się tak zastanawiał?
-Wchodzę, wchodzę.- rzekł.- Zwłaszcza, że zaczyna padać.
Policzyłam do dziesięciu i pospiesznie otworzyłam drzwi na oścież, jednocześnie chowając się za nimi. Harry wszedł do środka.
-I co mam teraz zrobić?
-Idź po prosto, do salonu.- poleciłam.
-Gdzie jest salon?- zapytał.
-Ciulu, przecież mówię, że prosto.
Chłopak pomruczał coś pod nosem i pomaszerował we wskazane miejsce. Ja zaś czym prędzej pognałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i po chwili znalazłam się w pomieszczeniu, w którym znajdował się Loczek.
-Może ja ci przeszkadzam?- przemówił.
-Nie, nie miałam nic ciekawego do roboty.- wyznałam.- Napijesz się czegoś?
-A co proponujesz?
-Mam kawę, herbatę, sok, kakao...
-To poproszę kakao, oczywiście, jeśli mogę.
-Ależ oczywiście, że możesz. Gdzieżbym śmiała ci odmówić.- zadrwiłam i skierowałam się do kuchni.

17 komentarzy:

  1. Suuuuper! Hahah :D Kimberly! Uwielbiam ją ^^
    Zły Niall :( Zjadł budyń. A szkoda, budyń dobra rzecz. Kakałko ^^
    Czekam na kolejny!

    Nie uwierzysz, ale wreszcie skończyłam rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p Hehe dobra ja już miałam skojarzenia xd Te tekst - ja też lubię sobie paradować w domu na golasa po prostu wymiata xd Niall ty łakomczuchu - jak śmiałeś zjeść budyń? Świetny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Kimberly mnie rozwala, serio xD
    Rozdział jest świetny. <33 uwielbiam tą luźną atmosferę ^.^
    Ale czemu akurat skończyłaś w takim momencie? o,O Jak mogłaś? no ja się pytam. Dodawaj mi tu szybko kolejny rozdział!
    u mnie nowy :)
    czasemslowanicnieznacza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super, super . ♥
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards .;D
    szczegóły tu: http://causeicanloveyoumorethanthisyeach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba mój ulubiony rozdział-a nie jest jeszcze jeden następny bodajże.,
    No co tu dużo pleść SUPER ROZDZIAŁ.,
    to co wybaczasz mi.?
    Buziaczki;***

    OdpowiedzUsuń
  6. A to łobuz z Nialla ;d hahahah ;p
    Rozdział fajny ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj cóż za Niall! Zjeść budyń.xd Haha;D
    Jestem ciekawa co wydarzy się pomiędzy Gab i Lou a co między Hazzą i Kim ^^ Czekam na nn<3
    Zapraszam także do mnie!
    http://hello-in-my-world.blogspot.com/
    Liczę na twoją opinie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością informuję, że zostałaś nominowana do Libster award!♥
      Więcej informacji znajdziesz tutaj;
      http://hello-in-my-world.blogspot.com/p/libster-award.html

      Całuję! ;x

      Usuń
  8. bombowy rozdział :D i do tego ta akcja z ręcznikiem ♥♥ czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  9. no tak Niall,ahh jak ja kocham tego chłopaka i ten tekst Lou tyle jakby Kevin nasrał:) i jak słodko kakao sobie piją, czekam na rzwój wydarzeń:D

    OdpowiedzUsuń
  10. aaa ! dobra dawaj kolejny ! :* świetne z tym Niallem i ręcznikiem :D <3 świetnie piszesz,czekam az książkę wydasz :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulujemy.! Nominowałyśmy Cię do Liebster Award. Więcej informacj u nas---> http://as-much-as-i-love-you.blogspot.com/2013/01/liebster-award_28.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  12. booski <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne <3


    wlasnietutaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ciekawa co się wydarzy dalej u Harrego i Kimberly mam nadzieje że dowiem się o tym szybko już nie moge się doczekać kolejnego rozdziału a ten jest świetny
    Pozdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń