*następnego dnia*
*perspektywa Harry'ego*
Nadeszła pora mojego wyjazdu do Londynu. Bardzo lubię przyjeżdżać do rodzinnego domu w Holmes Chapel, lecz tęsknię już za chłopakami. Bardzo się do nich przyzwyczaiłem. Poza tym Kim chce się ze mną zobaczyć. Jestem ciekaw, po co? Przecież ostatnio mówiła, abym nie pokazywał się jej więcej na oczy, więc zdziwiło mnie to, iż teraz zażyczyła sobie spotkania.
-Harry, masz gościa!- dosłyszałem głos mamy. Boże, muszę się pośpieszyć. Zaraz spóźnię się na pociąg! Chwyciłem więc swoją podręczną walizkę i zbiegłem na dół.
-No, cześć stary!- krzyknął radośnie Louis i szeroko otworzył ramiona. Przytuliłem się do niego.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałem zdziwiony.
-A co, nie cieszysz się?
-Nie no, jasne, że się cieszę! Tylko mnie zaskoczyłeś.
-Przyjechałem po ciebie.- wyjaśnił.- Chyba nie myślisz, że będziesz tłukł się pociągiem?
-Ooo, widzę, że mój ukochany synek ma wspaniałą opiekę. Nie będę się więc o niego martwić.- powiedziała matka.
-Niech pani będzie spokojna, Harry ma u nas jak u Pana Boga za piecem.
-Nie przeczę.- roześmiała się, a następnie ujęła moją twarz i zaczęła potrząsać moimi policzkami.- Pamiętaj czasem o starej matce.
-Bez przesady, jeszcze nie jesteś taka stara.- przyznałem, a ona zmierzwiła mi grzywkę.
-Jesteś bardzo miły.- zadrwiła.
-Harry mówi prawdę.- odezwał się Lou.- Ja to bym pani dał co najmniej 28 lat.
-Dobra, dobra, jedźcie już, bo tam się reszta towarzystwa nie może was pewnie doczekać.- rzekła mama, uśmiechając się pod nosem.
-O tak, tak!- potwierdził.- Zwłaszcza panna Kimberly!
-Zamknij się, ciulu.- fuknąłem i poczułem, że moja twarz przybiera barwę dojrzałego pomidora.
-Do widzenia, mamo!- pożegnałem się, a następnie pociągnąłem Tomlinsona w stronę wyjścia.
Gdy tylko wsiedliśmy do samochodu, pomachałem rodzicielce przez okno i odjechaliśmy.
-Co ty wyprawiasz?!- zdenerwował się mój przyjaciel po tym, jak walnąłem go po głowie paletką do tenisa stołowego, którą znalazłem w schowku.
-Co takiego?- udałem zdziwionego.
-Właśnie prawie doprowadziłeś do pęknięcia mojej czaszki!
-A ty, co za głupoty wygadujesz mojej mamie, co?
-Oj tam.- machnął ręką.- Tak mi się wymsknęło.
-To lepiej uważaj, bo następnym razem odetnę ci jaja.- zagroziłem.
-Och, to lepiej się uspokoję.- powiedział, a zaraz wybuchnął śmiechem.
-No, żebyś się nie posikał! Opowiadaj lepiej, co robiliście jak mnie nie było.
-O, człowieku! Dużo by gadać. Ogólnie dom puściliśmy z dymem, bo nie miał nas kto pilnować.
-Ale tak na poważnie.
-Nie wiem jak chłopaki, ale ja przychodziłem do "Bon Bon" i muszę ci powiedzieć, że Kim o ciebie pytała.
-Pewnie czy się nie zabiłem ze zgryzoty.- zadrwiłem. Lou zaprzeczył:
-Nie. Pytała, dokąd wyjechałeś. Ale nie martw się, nie zdradziłem jej tego sekretu. Dałem jej twój numer.
-Zdążyłem się połapać. Dzwoniła do mnie.
-Tak? I co?- zaciekawił się.
-Chce się spotkać w kawiarni.- wyjaśniłem.
-To wspaniale!- klasnął w ręce, przy okazji puszczając kierownicę.- Jedziemy tam!
-Chwileczkę! Nie zgodziłem się jeszcze!
-To ja to zrobię za ciebie.
-Wcale nie wiem, czy chcę się z nią widzieć.- wyznałem.- Tak po prostu tam pójdę i wysłucham kolejnego steku wyzwisk i oskarżeń?
-Stary, weź się w garść. Jesteś facetem, przyjmij to na klatę! Dziewczyna obrabia ci dupę, to się z nią nie cackaj.
-To co według ciebie mam zrobić?- zapytałem.
-Powiedz jej po prostu, że ty nie miałeś nic wspólnego z tą gierką Liama i Nialla i że jak nie chce ci uwierzyć, to ma problem.
-Jak ty coś powiesz, to Boże uchowaj.
-Masz lepszy pomysł? Nie będzie ci gówniara podskakiwać. Nie mów, że będziesz ją przepraszał!
-Już to robiłem chyba z 1000 razy.
-Porąbało cię?- zdenerwował się i popukał sobie palcem w czoło.- To ona powinna cię przeprosić, bo obraziła twoją godność.
-Jest w tym też trochę mojej winy.- przyznałem.- Zamiast opieprzyć chłopaków, to śmiałem się jak głupi do sera.
-Mój Boże, co ta miłość robi z człowiekiem?- westchnął ciężko Louis.
-Wcale nie jestem w niej zakochany!- zaprzeczyłem szybko.
-Nie, nie.- zadrwił.- To normalne, że człowiek codziennie godzinami przesiaduje w kawiarni, w której pracuje akurat TA dziewczyna. Stary, mnie nie oszukasz! Nie masz się czego wstydzić.
Masz ci los! Do tego już doszło, że nawet on widzi, iż coś czuję do Kimberly. Zaczynam dochodzić do wniosku, ze ja mam w życiu jakiegoś pecha.
*w tym samym czasie w kawiarni "Bon Bon"*
*perspektywa Gabrielle*
-Ej, uspokój się!- krzyknęłam.- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Starałam się właśnie dodać otuchy mojej przyjaciółce. Miała zamiar przeprosić Harry'ego za to, że bezpodstawnie go oskarżała. Podobno Niall i Liam przyznali się, że to tylko oni brali udział w tej całej ich zabawie. W sumie, to ja już kiedyś doszłam do wniosku, iż on nie miał z tym nic wspólnego. Jego osobowość jakoś tak do mnie przemówiła. Przecież gdyby faktycznie to zrobił, to prędzej czy później przyznałby się do tego, jemu tak dobrze z oczu patrzy. No i w końcu udało mi się przekonać do swoich racji Kimberly, która zdecydowała się, że przeprosi Loczka. Jednak była tak zdenerwowana, jakby zamierzała mu się oświadczyć! Bałam się o nią, bo przecież jest chora i jakikolwiek stres może jej zaszkodzić. Żeby mi tu zaraz na zawał nie zeszła!
-Ostatnio denerwowałam się tak, jak ksiądz kazał mi śpiewać w Kościele.- wyznała, krążąc w kółko.- Mój Boże, jak ja mu spojrzę w oczy?! Co ja mu powiem?!- lamentowała.- Chyba spalę się ze wstydu.
-Nie przesadzaj. Powiedz mu to, co ci leży na sercu.
-O to chodzi, że właśnie mi nic nie leży!
-Jak to?- zdziwiłam się.- To znaczy, że chcesz go przeprosić nieszczerze?
-Tak... To znaczy nie... niezupełnie...- wyjąkała.- Ja chcę go przeprosić, ale wcale nie czuję się winna.
-Matko, ja cię nie kumam.
-Uwierz mi, że sama mam z tym problemy.- rzekła.
Pokręciłam głową z dezaprobatą. To, co ona wyprawia jest co najmniej dziwne. Najpierw obwinia biednego chłopaka nie wiadomo o co, a potem nie wie, czy ma go przeprosić, czy nie. Ona chce mieć go chyba po prostu z głowy. Nagle w drzwiach do zaplecza pojawiła się Susan.
-Dziewczyny, chodźcie mi pomóc.- wysapała.- Zeszło się strasznie dużo ludzi. Już nie wyrabiam.
-Idziemy.- oświadczyłam i skierowałam się ku wyjściu. Kim szła za mną, szepcząc coś pod nosem, jak mniemam- przemowę.
*perspektywa Kimberly*
Boże, dopomóż mi! Kompletnie nie mam pojęcia, co mu powiedzieć. Zwykłe "przepraszam" z pewnością nie wystarczy. Ech, ty głupia pało! Masz za swoje. Było się nie obrażać o głupstwa. Ale nie, ja oczywiście zawsze muszę się wpakować po same uszy w jakieś bagno. Matko Boska, on tu jest! Siedzi z Louisem przy stoliku.
-Gabi!- wyjąkałam i załapałam ją za rękę.
-Widzę go.- odparła.
-Co ja mam robić?- spanikowałam.
-No, tylko mi tu nie mdlej.- ostrzegła.- Idź i bądź sobą.
Po tych słowach popchnęła mnie w tamtą stronę. Podeszłam tam chwiejnym krokiem. Stanęłam nad nimi. Harry odwrócił głowę. Nasze oczy się spotkały. W jego tęczówkach zobaczyłam smutek i poczułam się jak ostatnia, podła świnia.
-Cz... cz... cześć...- wydukałam.
-Cześć.- przywitał się.- Chciałaś ze mną porozmawiać, więc słucham.
-Może nie tutaj. Chodźmy na zaplecze.- zaproponowałam. On się zgodził i poszliśmy.
-Proszę, usiądź.- powiedziałam, wskazując na krzesło.
-Nie, dzięki, postoję.- jego głos był zimny i inny od tego, którym zawsze do mnie mówił.- A więc, o co chodzi?
-Słuchaj... ja... chciałam cię przeprosić. Byłam głupia, że oskarżyłam cię bezpodstawnie i że nie chciałam ci uwierzyć, że jesteś niewinny. Wiem, że jestem okropna i możesz mnie wyzywać od najgorszych idiotek. Nie potrafię cię dostatecznie dobrze przeprosić, nigdy nie byłam dobra w te klocki. Układałam sobie przemowy, ale już kompletnie nic z nich nie pamiętam. Mam nadzieję, że mimo wszystko mi wybaczysz. Jeszcze raz przepraszam.- wyciągnęłam rękę w jego stronę. On ją uścisnął, ku mojemu wielkiemu zdumieniu. Gdy mnie dotknął, moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Wybaczam ci.- uśmiechnął się.- Ale tylko wtedy, kiedy ty wybaczysz mi.
-Za co ja mam ci wybaczać?
-Za to, że nie zareagowałem od razu, gdy chłopaki wycięli nam ten numer.
-Daj spokój, nie ma o czym mówić.- machnęłam ręką.- To co, przyjaciele?
-Jasne, że tak.- ucieszył się i przybliżył się do mnie, aby mnie przytulić.
Nagle nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Nie wiem, co mnie opętało, ale musnęłam lekko jego wargi. Harry zamierzał pogłębić nasz pocałunek, lecz nieoczekiwanie w drzwiach stanęła pani Helen. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-Bardzo przepraszam, że wam przeszkadzam, ale obawiam się, że musisz wrócić na salę, Kim. Mamy natłok klientów.
-Już idę!- krzyknęłam i wyszeptałam Harry'emu na ucho:
-Przepraszam.
-Nic się nie stało.- odparł i ukazał w uśmiechu swoje piękne dołeczki.
-No i jak?- zapytała Gabi, gdy stanęłam za ladą.
-Udało się!-powiedziałam i odetchnęłam z ulgą. W końcu...
____________________________________________
Najmocniej przepraszam za moją dotychczasową nieobecność tutaj! Niestety, tak jak napisała tutaj moja przyjaciółka Gabrysia, której bardzo dziękuję za przysługę, złośliwość rzeczy martwych. Internet przestał działać, głównie przez moje mądre rodzeństwo, ale może lepiej nie będę pisać, w jaki sposób tego dokonali x D Nie wiedziałam, ile będzie trwała ta awaria, dlatego poprosiłam Gabrysię o to, żeby napisała tu i na drugim blogu notkę z informacją. Na szczęście, tata wszystko naprawił i jest dobrze : ) Przepraszam, że Was zawiodłam. Dodam następny rozdział w niedzielę, żeby jakoś Wam to wszystko zrekompensować : ) Mam nadzieję, że teraz nic mi w tym nie przeszkodzi x D Dobra, lecę na drugiego bloga! Na razie! ; *
Zuch tata! :D
OdpowiedzUsuńHah oj ta Kim... Ale się zestresowała xD
A Harry jest taaaaaaaaaaaaaaki słodki :3
Dobrze, że już sie pogodzili :D Ciekawe co wyniknie z tej przyjaźni ;D
Też jestem ciekawa czy ta przyjaźń stanie się czymś więcej:)
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny trzymaj tak dalej
pozdrawiam Kinga :)
No super ! Szkoda , że nie dodałaś wcześniej no ale złośliwość rzeczy martwych zdaża się często ;p
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny ! ;d
Pozdrawiam - Ania <3
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa:D
OdpowiedzUsuńPocałowali sie, pocalowali sie jeeeaaaaaaaaaaaaaaaaa♥
Nawet nie wiesz jak mi się spodobał ten rozdział! :D
Ale szkoda ze przerwano im ten pocałunek:( Będą razem?
Dziewczyno dodawaj szybko nexta, bo chce wiedzieć co z tego wyjdzie:)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie- pojawił sie nowy rozdział;
http://hello-in-my-world.blogspot.com
Mam nadzieję ze sie spodoba:)
OMG pocałowali się. Będą razem. Dodawaj szybko kolejny. Rozdział ogólnie wspaniały.
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie na:
http://wegreetinlondon.blogspot.com/
Mam nadzieje, że Ci się spodoba i skomentujesz.
Nie no jesteś nie oceniona-hahahxD
OdpowiedzUsuńRozdział na 4.. 11 -nie 12?- kojarzysz., nie rozdział jest boooski.,
Aha ta Gabrysia co ty byś bez niej zrobiła ja nie wiem???- ;)
Akcja na zapleczu uff... ile tam się dzieję;)
Buziaczki;***
http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/
kocham kocham kocham :D uwielbiam czytać to opowiadanie ono jest naprawde Boskie ♥♥♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię! BIG SMILE na mojej twarzy po każdym rozdziale :DDD
OdpowiedzUsuńSuper! <3
OdpowiedzUsuńAnka ;P