*kilka lat wcześniej*
*perspektywa Kimberly"
-Czy naprawdę nie ma już żadnej nadziei?- zapytała moja mama doktora Spencera, który spoglądał to na nią, to na mnie smutnym wzrokiem.
-Bardzo mi przykro.- pokręcił głową.- Wada serca jest bardzo rozległa. Tu nawet dawca nic nie pomoże.
Matka ukryła twarz w dłoniach. Ojciec, siedzący obok niej, objął ją ramieniem, pozwalając by się wypłakała. Zaś ja leżałam na łóżku, zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Nie chciało mi się płakać, chociaż na pewno powinnam, bo przecież właśnie dowiedziałam się, że prawdopodobnie nie pozostało mi już zbyt wiele czasu. Nie byłam typem dziewczyny, która ryczy za każdym razem, gdy spotka ją jakaś tragedia. Właściwie to nigdy nie płakałam, gdyż nie miałam do tego powodów. Moje życie wyglądało jak bajka. Rodzice posiadali własne wydawnictwo i prowadzili gazetę, najczęściej czytaną w całej Polsce. Zarabiali za to mnóstwo kasy i ja przebierałam w ich pieniądzach. Zawsze dostawałam to, czego zapragnęłam. Przeciętny człowiek, przyglądający się mi z boku z pewnością powiedziałby, że mam wszystko idealnie poukładane. Ale nie wiedziałby, jak bardzo się myli...
Moja mama urodziła mnie, gdy była w 7 miesiącu ciąży. Lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie. Jednak żyję; pozostała mi tylko poważna wada serca, której w żaden sposób nie da się wyleczyć. Na początku nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Ale ostatnimi dniami czułam się coraz gorzej, nawet kilka razy zasłabłam. Rodzice postanowili zabrać mnie do mojego kardiologa. No i wyszło na to, że właściwie mogę się z nimi już pożegnać.
-Ale panie doktorze, niech pan powie, że jest chociaż cień nadziei!- błagała matka, zalewając się łzami.- Że jest chociaż malutka szansa...
-Może jakaś operacja?- zapytał z nadzieją tata.- My zapłacimy ile trzeba. Tylko niech nasza córeczka wyzdrowieje.
-Proszę się uspokoić.- odparł mężczyzna w białym fartuchu.- Przecież już państwu mówiłem: żadna operacja, żaden dawca! Nikt i nic już tutaj nie pomoże. Państwa córce pozostało pół roku.
Wypowiedział te słowa tak chłodno, że żołądek podskoczył mi do gardła. To powinno dać do zrozumienia moim rodzicom, że nawet sam Pan Bóg już mnie nie uratuje. Ojciec podniósł się z krzesła i oświadczył poważnym głosem.
-Jest pan najgorszym lekarzem jakiego kiedykolwiek spotkałem. Złożę na pana skargę, że odmawia pan pomocy swojemu pacjentowi, a o ile wiem obowiązkiem lekarza jest udzielanie pomocy bez względu na wszystko. Obiecuję, że dopilnuję, aby wyleciał pan stąd jak najszybciej. Amelio, Kimberly, wychodzimy!
Matka również podniosła się z siedzenia. Oboje podeszli do mnie i pomogli mi wstać z łóżka, a następnie wyprowadzili z gabinetu. W milczeniu pokonaliśmy drogę, która dzieliła nas do wyjścia. Po chwili wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy do domu.
-Nie martw się, kochanie.- powiedział tata pocieszająco.- Znajdziemy ci nowego i lepszego lekarza.
-Pieprz się z lekarzami.- mruknęłam pod nosem i założyłam słuchawki na uszy. Podgłośniłam muzykę na maksa, żeby tylko nie myśleć o tej feralnej wizycie. Zagłębiłam się całkowicie w piosence, która akurat się rozpoczynała.
Droga nie trwała zbyt długo, bo po dziesięciu minutach dotarliśmy do celu. Mama otworzyła drzwi kluczem i we troje weszliśmy do środka. Od razu skierowałam się na górę do swojego pokoju.
-Kim, poczekaj! Musisz zażyć tabletki.- odezwała się moja rodzicielka.
-Po co? I tak umrę.- odparłam.
-Kochanie, nie mów tak.- skarciła mnie.- Znajdziemy ci takiego kardiologa, który cię wyleczy.
-Mamo, przestań!- krzyknęłam.- Doktor Spencer leczył mnie od urodzenia i jakoś wcześniej nie mieliście do niego zastrzeżeń. Ale kiedy powiedział, że najprawdopodobniej umrę, to nagle chcecie go zmieniać.
-Zrozum, że próbujemy cię ratować z każdej strony.
-Wiem.- przyznałam i ucałowałam matkę w policzek.- Myślę, że jesteś po prostu przewrażliwiona.
-Przewrażliwiona? Właśnie się dowiedziałam, że moja jedyna i ukochana córeczka umrze, a ty mi mówisz, że jestem przewrażliwiona?
- I ty, i tata jesteście jeszcze młodzi. Zawsze możecie coś zmajstrować.
- Wiesz co. twój sarkazm mnie czasem przeraża!- mama zmierzwiła mi włosy, a ja się roześmiałam i pobiegłam do swojego pokoju. Tam rzuciłam się na łóżko i ukryłam twarz w dłoniach.
- Boże, jestem jakaś nienormalna.- wyszeptałam sama do siebie.- Zaledwie godzinę temu powiedziano mi, że umrę i zamiast użalać się nad swoim nędznym losem, to się cieszę jak wariatka.
Poleżałam jeszcze przez chwilę, a następnie wyszłam na balkon. Gdy tylko postawiłam na nim stopę, moją twarz smagnął lekki i przyjemny powiew wiatru. Wspięłam się na barierkę i na niej usiadłam. Często tak robiłam, gdy chciałam popatrzeć na świat z góry lub żeby po prostu pomyśleć. Zamknęłam oczy i uniosłam brodę ku górze, w stronę słońca.
-Kim! Kim!- nagle usłyszałam jakieś wrzaski z dołu. Spojrzałam tam i ujrzałam moją przyjaciółkę, Gabrielle. Machała do mnie rękami.
-Cześć!- krzyknęłam.- Co tam słychać?
-Możesz zejść?!
-Dlaczego?- zapytałam.
-Zamierzasz tak wrzeszczeć na całe osiedle?
-Nie.- zaprzeczyłam i poklepałam miejsce obok siebie.- Przecież możesz się tutaj wspiąć.
-Wrrr...- mruknęła i postawiła na trawniku torbę, która wcześniej wisiała na jej ramieniu.- Dlaczego to zawsze ja się muszę wspinać? Czemu to ty chociaż raz nie możesz zeskoczyć?
-No, już nie marudź, tylko chodź.
Moja przyjaciółka wspięła się na konar drzewa, oddzielającego od siebie podwórka naszych domostw. Nasi ojcowie już dawno chcieli je wyciąć, ale kiedy odkryłyśmy, że dzięki niemu możemy przedostać się do naszych pokoi bez wychodzenia z mieszkania, to kategorycznie zabroniłyśmy jego usunięcia. Po chwili Gabrielle siedziała już obok mnie. Zgodnie z tradycją przytuliłyśmy się na powitanie. Spojrzałam na nią i uświadomiłam sobie, jak bardzo ją kocham. Gdy sobie pomyślę, że za pół roku będę musiała zostawić ją, rodziców, to w gardle stawał mi ogromny burak. Przez ostatnie 11 lat byłyśmy praktycznie nierozłączne. Do dzisiaj pamiętam, jak Gabi przeprowadziła się do Polski z Kanady. Obie miałyśmy wtedy siódemkę na karku. Nikogo tu nie znała i ja się nią zainteresowałam. Sama wiedziałam jak to jest nie mieć nikogo bliskiego, bo jestem w połowie Angielką. Dzieci z obcych krajów wcale nie mają tak łatwo jak się niektórym wydaje. A ja i ona dobrałyśmy się idealnie. Rozumiemy się bez słów i mamy wspólne zainteresowania. Różni nas chyba tylko to, że moja przyjaciółka jest bardziej zrównoważona ode mnie. Ona stara się twardo stąpać po ziemi i zazwyczaj wszystko jej się udaje. Zaś mnie można określić jako typową wariatkę, która ciągle ma pod górkę i pakuje się w coraz to nowe tarapaty.
-Czemu nie było cię dzisiaj w szkole?- zapytała mnie Gabi.
-Pojechałam z rodzicami do lekarza.- wyjaśniłam.- Zasłabłam dzisiaj rano, więc się uparli, że muszę zrobić badania.
-I co się okazało?
-Nic.- skłamałam.- Jestem zupełnie zdrowa.
Nie chciałam wyjawić jej prawdy, bo wiedziałam, że od razu się rozklei. Jest bardzo wrażliwa. Ale również łatwo wykrywała u mnie łganie, tak jak teraz. Swoim zwyczajem przechyliła głowę w bok i poruszyła zabawnie brwiami.
-A tak na serio?- odezwała się.
-Jak ty mnie dobrze znasz!- krzyknęłam z niedowierzaniem.
-W końcu nie znamy się od wczoraj.
-Gabi, przepraszam.- powiedziałam.- Czasem bywa tak, że im mniej wiesz, tym lepiej.
-Kim, jesteśmy przyjaciółkami. Pamiętasz, jak obiecałyśmy sobie, że będziemy mówiły sobie o wszystkim?
Potwierdziłam. Znałyśmy swoje najskrytsze tajemnice i sekrety. Ale dlaczego ona nie może zrozumieć, że niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć?!
-Mojej wady serca nie da się wyleczyć. Umrę... najprawdopodobniej za pół roku...
-Co?!- wrzasnęła i o mało nie spadła z barierki.- O czym ty do cholery gadasz?
-Chciałaś wiedzieć prawdę, to teraz wiesz.
-Przecież to niemożliwe! Ty nie możesz umrzeć! Powiedz mi, że kłamiesz, proszę!
-Bardzo chciałabym, żeby to było kłamstwo. Nie, błagam, tylko nie to!
Za późno; po rumianych policzkach Gabrielle stoczył się potok łez. Ukryła twarz w dłoniach, bo wiedziała, że nie lubię patrzeć, gdy ona płacze. Jednak chwyciłam ją za ręce i trzymałam je w swoich. Spojrzałam na jej żałosne i smutne oblicze, na jej błękitne, mokre oczy. Nagle poczułam słone krople wody na mojej buzi.
-Przestań.- wyjąkałam z trudem.
-Dlaczego?- zapytała retorycznie.- Dlaczego zawsze zabraniasz mi ryczeć? Przecież ja MUSZĘ to robić. Właśnie się dowiedziałam, że powoli tracę przyjaciółkę, jedną z najważniejszych osób w całym moim życiu. Czy to nie jest wystarczający powód na to, żebym płakała?
-Będziesz płakać jak już umrę, wtedy nikt nie zwróci ci już na to uwagi. Ale jeszcze żyję i chcę cię widzieć radosną i roześmianą, taką jaką jesteś na co dzień.- po tych słowach starłam kciukiem łzę z jej policzka. Ona smutno się uśmiechnęła.
-Tak bardzo cię kocham, Kim.- rzekła i padłyśmy sobie w ramiona.
-Ja też cię kocham.
Nagle usłyszałyśmy jakieś nawoływania z dołu. Spojrzałyśmy tam i zobaczyłyśmy matkę Gabi. Była to kobieta o brązowych oczach i krótko ściętych włosach barwy rudej. W dodatku miała dosyć zaokrąglony brzuch, bo za 3 miesiące urodzi swoje drugie dziecko.
-Gabrielle, na miłość boską!- krzyknęła.- Tyle razy ci mówiłam, żebyś nie wspinała się po żadnych drzewach i balkonach! Ty chyba chcesz, żebym ja na zawał padła!
-Mamo, wyluzuj.- odpowiedziała moja przyjaciółka.- Nic mi się nie stanie.
-Ja tam swoje wiem. W tej chwili schodź na dół i chodź na obiad!
-Już idę! No to cześć!- pożegnała się ze mną i już jej nie było. Westchnęłam ciężko i również zeszłam z barierki, a następnie skierowałam się do swojego pokoju.
_____________________________________________________
Cześć! No i jest rozdział 1. Miał być wczoraj, ale przyszła ze swoim "sraj do szamba" Martyna i z Iwoną mnie z kompa wywaliły x D Ale dzisiaj już żadna siła mnie nie powstrzymała x D Nawet ziemniaki!
No to co do rozdziału, to pewnie jesteście trochę zawiedzione, że nie ma jeszcze chłopaków, ale bądźcie spokojne, bo się wkrótce pojawią ; ) Chciałabym zadedykować dzisiejszą notkę Labi Tomlinson, na której cześć powstała Gabrielle x D Co prawda Twoja mama nie ma rudych włosów, brązowych oczu chyba też nie i nie jest w ciąży, ale czasem można się trochę z prawdą wyminąć nie ? x D
Dzięki za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Jesteście wspaniałe i Was po prostu kocham! Następny pojawi się za tydzień w sobotę ; ) Na razie miśki!
super ! znam ten ból, jeśli chodzi o wadę serca ;c
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że opowiadanie będzie o Zayn'ie ;)
guumisiu, opowiadanie będzie o Zaynie! przybij żółwia! xd.
Usuńa tak w ogóle to ja jestem siostrą Magdy i czytałam już to, co naskrobała. więc jeśli chcecie, ludzie, to mogę wam zdradzić dużo szczegółów. xddd. polecam się na przyszłość ;D
#bitch_malika`<3
Ty Iwona! Nie grab sobie bo dostaniesz ode mnie! Wiesz przecież że mam telepotr! Co prawda o pustym baku ale mam ;D
UsuńA ty! ja tu czytam czytam klikam żeby komentarz wstawić a tu inne tło! Żółwik! ;D
OdpowiedzUsuńRozdział cudny! Hah nie mogę się doczekać ciągu dalszego ;D Pozdrów Gabrysię ;D PAMIĘTAJ! :D
ale super:)) czekam tylko na pojawieie się chłopaków!!!!czuję, ż będzie to pdobre opowiadanie:D
OdpowiedzUsuńWow, to jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta, krótkie opisy, luźno piszesz i dlatego fajnie się to czyta.
Oczywiście czekam na nowy rozdział który mam nadzieje pojawi się szybko. :)
Zapraszam do mnie również na opo. o 1D. ♥
http://opowiadanie-o-1d.blogspot.com/
O nie :( Głupia choroba! Rozdział mnie nie zawiódł...czyli jak zawsze ZAROMBISTY
OdpowiedzUsuń<3
Twój blog mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. ;x
Jak będziesz miała czas, miło by mi było jakbyś weszła :)
czasemslowanicnieznacza.blogspot.com
Rozdział jest świetny, bardzo, ale to bardzo mi się podoba ;) Chociaż to dopiero pierwszy to i tak wiem, że będę czytać i dodaję do obserwujących... Coś przeczuwam, że opowiadanie będzie o Harrym albo Zaynie tak jakoś po szablonie XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na NN
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Naprawdę świetny pomysł z tą wadą serca.Mega szacun, historyjka pewnie będzie piękna ;)) same plusy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak będzie wyglądać jej spotkanie z Zaynem?
http://iwish1-d.blogspot.com/
Twój blog bardzo mi zacieawił. Już nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawe jak spotka się z chlopakami..?;D
OdpowiedzUsuńMiałaś naprawdę swietny pomysł na to opowiadanie...;)
Zapraszam do mnie:
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Mam nadzieję że się spodoba;)
p.s Obserwuję<3
hmm ciekawie się zapowiada! :D mogłabyś mnie poinformować o nowym rozdziale, proszę? ;3
OdpowiedzUsuńhttp://they-don-t-know-about-us.blogspot.com/
PS obserwuję <3
jakby co to obserwuję z mojego innego konta (Stylesowa) :)
UsuńKochana jesteś;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania.,
Fakt moja mama nie jest w ciąży hahaha xD
P.S Świetnie grasz w siatę Harry będzie dumny.,
Świetne !
OdpowiedzUsuńA poza tym mam na imię Gabi XD
Ale wolę Zayn'a <3