Obserwatorzy

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 2 " Zastanawiam się, czemu ja się już pogodziłam z tym, że umrę, a innym to przychodzi tak trudno?"

*perspektywa Gabrielle*

Dlaczego jest tak, że każdy kiedyś musi umrzeć? Dlaczego odchodzą od nas najbliższe osoby, które odgrywają w naszym życiu największą rolę? Nie znam odpowiedzi na te pytania. Nie mogę też zrozumieć, czemu Bóg wybrał właśnie Kim, aby dołączyła do Jego szeregów w Niebie. Przecież na świecie jest tyle ludzi, którzy chcą odebrać sobie życie lub je sobie niszczą; a On chce zabrać stąd ją, tą wiecznie roześmianą i tryskającą energią dziewczynę. Ja nadal nie mogę w to uwierzyć. Wiem, że kiedy Kimberly już tutaj nie będzie, to sobie bez niej nie poradzę. Do dzisiaj pamiętam ten dzień, w którym przeprowadziłam się do Polski. Właśnie wtedy poznałam moją przyjaciółkę. To ona pomogła mi w szkole, nauczyła mnie mówić po polsku, bo sama znałam tylko podstawowe zwroty. Zawsze mogłam na niej polegać i nigdy mnie nie zawiodła. A teraz, kiedy dowiedziałam się o tym, że za pół roku umrze, poczułam w sercu ogromną pustkę, tak jakby już nie żyła.
Od kilku nocy śnią mi się koszmary, głównie związane z Kimberly i nie mogę spać. W tym momencie jest dokładnie tak samo. Dochodzi szósta nad ranem, a ja leżę na łóżku i przewracam się z boku nad bok jak jakaś ułomna.
-Jedna owieczka przeskoczyła przez płot... Druga owieczka przeskoczyła przez płot... Trzecia owieczka przeskoczyła przez płot... Sto dwudziesta czwarta owieczka przeskoczyła przez płot... Cholera jasna, przecież to zawsze pomagało!
Jednak nawet metoda z liczeniem owiec mnie zawiodła. Próbowałam jeszcze medytować, słuchać cichej muzyki. Ale to też na nic! Nie zasnę i koniec! A powinnam spać przynajmniej do dwunastej, bo dokładnie wczoraj zaczęły się wakacje. Co za ironia losu! Dlaczego jeśli chodzę do szkoły zawsze rano mam ochotę zostać w łóżku, a gdy mam wolne, to za cholerę nie usnę?!
Po chwili postanowiłam pooddychać świeżym powietrzem, więc wyszłam na balkon i usiadłam na barierce. Nagle spostrzegłam, że naprzeciwko mnie, w odległości kilkuset metrów siedzi Kim. Ucieszyłam się i krzyknęłam:
-Hej! Czeeeść!
Przyjaciółka spojrzała w moją stronę, uśmiechnęła się i pomachała mi. Następnie zaczęła się wspinać po drzewie i już zaraz znalazła się obok mnie.
-Ty też nie możesz spać?- zapytała.
-Tak.- odparłam i przetarłam oczy wierzchem dłoni.- Cholera, nici wyszły z naszych planów. Przecież miałyśmy zamiar spać do południa.
-Ja na pewno bym spała.- mruknęła z gniewem.- Ale matka mnie obudziła, bo się uparła, że koniecznie muszę połknąć tabletki, ponieważ ona i ojciec do wieczora będą siedzieć w pracy, więc na pewno zapomnę.
Wybuchnęłam głośnym i niepohamowanym śmiechem. Kimberly uwielbiała naśladować i przedrzeźniać swoich rodziców. Wyglądała wtedy naprawdę przekomicznie.
-To wcale nie jest śmieszne.- powiedziała, patrząc na mnie z oburzoną miną.- Ona już przesadza z tymi tabletkami, syropami i tym całym cholerstwem. Ona chyba nadal się łudzi, że wyzdrowieję.
-Dziwisz się jej?- zapytałam.- Jesteś jej jedynym dzieckiem i cię kocha. To oczywiste, że chce, żebyś wyzdrowiała.
-Wiem.- przyznała.- Zastanawiam się, czemu ja się już pogodziłam z tym, że umrę, a innym to przychodzi tak trudno?
-Bo ty jesteś wieczną optymistką i niczym się nigdy nie przejmujesz. W przeciwieństwie do mnie, bo ja nadal nie mogę zapomnieć tego dnia, w którym powiedziałaś mi o tym, że umrzesz.
-Niepotrzebnie ci w ogóle o tym wspominałam.
-Przestań, i tak bym się prędzej czy później o tym dowiedziała. Dobra, zmieńmy temat, bo zaraz się rozryczę. Masz już jakieś plany na wakacje?
Kim od razu się ożywiła. Uwielbiała o tym rozmawiać, zwłaszcza że jej pasją były wszelakie podróże i wycieczki.
-Jeszcze nie mam planów. Ale pomyślałam sobie, że skoro są to dla mnie ostatnie wakacje, to muszę zrobić w nie coś szalonego.
-Słuchaj, bo ja mam pomysł.- rzekłam.
-Dawaj.- zachęciła mnie i nadstawiła uszu.
-Niedawno zadzwoniła do mamy moja babcia. Ona i dziadek mają 45 rocznicę ślubu i z tej okazji chcą się wybrać w podróż dookoła świata na jakieś 2-3 miesiące. Oni na co dzień mieszkają w Anglii i nie ma kto zaopiekować się domem do ich powrotu. Babcia poprosiła mamę, ale ona jest w ciąży, więc jej może taka wycieczka za granicę zaszkodzić. Dlatego ja się zaoferowałam. Jadę za tydzień i pomyślałam, że dotrzymasz mi towarzystwa.
-Wyjazd do Anglii na całe wakacje z najlepszą przyjaciółką?- zastanowiła się z chytrym uśmieszkiem na ustach.- To mi się podoba! Podpisuję się pod tym obiema rękami!
-To super!- wykrzyknęłam i rzuciłam się na nią. Byłyśmy takie ucieszone, że o mało nie spadłyśmy z barierki.- Tak bardzo się cieszę, że nie będę tam sama.
-No co ty? Przecież wiesz, że nie zostawiłabym cię bez towarzystwa. Pojadę za tobą na koniec świata i jeszcze dalej! W końcu od czego są przyjaciele?
I ponownie się przytuliłyśmy. A mnie znowu ogarnęło uczucie tej ogromnej pustki i tęsknoty a czymś, co odeszło i nie wróci...

*wieczorem*
*perspektywa Kimberly*

Cały dzień myślałam nad propozycją Gabrielle. Bardzo chciałabym polecieć z nią do Anglii. W końcu mój ojciec się tam urodził i stamtąd pochodzi, więc to jest tak jakby moja druga ojczyzna. Poza tym, mam już 18 lat. Dlatego powinnam się usamodzielnić i sama o sobie decydować. Szkoda tylko, że do moich rodziców te argumenty jakoś nie trafiają, bo już od godziny siedzę z nimi w kuchni i skutki namawiania ich na wyjazd można określić jako mizerne.
-No ale dlaczego nie?- zapytałam chyba po raz tysięczny.
-Bo nie i już.- odpowiedział tata i przerzucił kartkę gazety, którą w tym momencie czytał, zamiast słuchać mnie.
-"Bo nie" jest argumentem ludzi, którzy nie mają argumentu.
-Nie bądź bezczelna!- zdenerwowała się matka.- Nigdzie nie jedziesz i koniec.
-Chciałabym zauważyć, ze dokładnie drugiego marca tego roku skończyłam 18 lat, co oznacza, że stałam się dorosłą obywatelką tego kraju. A to znaczy, że mogę już sama o sobie zdecydować.
-Pamiętaj jednak o tym, że dla nas jesteś zawsze dzieckiem, a przynajmniej do naszej śmierci.- palnął.
-Weźcie się zgódźcie! Nie bądźcie wredni. Dlaczego nie chcecie się zgodzić?
-Kim, kochanie, zrozum że jesteś chora i nie możemy puszczać cię samej na koniec świata.
-Jaki koniec świata?!- przerwałam mu.- Anglia znajduje się całkiem niedaleko Polski. Poza tym będzie ze mną Gabrielle. Ona się mną świetnie zaopiekuje; w końcu jej tata jest lekarzem.
-Co nie zmienia faktu, że obie jesteście bardzo postrzelone.- powiedziała mama.- Jesteście w wieku, w którym różne głupie rzeczy wpadają do głowy.
-Na przykład jakie?- zapytałam, poprawiając się na krześle.
-Możesz się upić jak świnia, zażyć narkotyki, uprawiać seks z przypadkowymi chłopakami. Wszystko się może zdarzyć.
-Oj proszę cię, nie przesadzaj. Ja i Gabi jesteśmy rozsądne i nie sprzedajemy się za friko tak jak niektóre laski.
-Dobrze, oszczędź nam tych szczegółów.- mruknął mój staruszek.
-Przepraszam bardzo, ale to mama zaczęła gadać o seksie!- obroniłam się.
-Lepiej zmieńmy temat...
-Właśnie nie zmieniajmy tematu, mamo! Nie dam wam spokoju, dopóki mi nie pozwolicie lecieć do Anglii.
-Co się tak tego uczepiłaś jak rzep do psiego ogona?- zaciekawiła się matka.
-Bo wakacje są od tego, żeby gdzieś wyjeżdżać, a nie kisić w domu jak ogórek w słoiku! Chcę się dobrze bawić zanim zacznę te cholerne studia.
-O właśnie, to jest teraz najważniejsza sprawa moja córko!- oświadczył poważnym tonem tata.- Wybranie kierunku i przygotowanie się, a nie jakieś bezsensowne eskapady.
-Mam jeszcze mnóstwo czasu na te wszystkie ceregiele.- powiedziałam, dając im tym samym do zrozumienia, że nie poddam się tak łatwo.- Poza tym temat kierunku studiów poruszaliśmy już dawno i zdecydowaliśmy wspólnie, że idę na prawo, więc nie wiem co jeszcze mam w tej sprawie postanawiać. Dla mnie obecnie najważniejszą rzeczą jest dobry wypoczynek. A więc zgadzacie się, żebym wyjechała z Gabrielle do Anglii?
-Nie!- wrzasnęli chórem rodzice.
-NIENAWIDZĘ WAS!- krzyknęłam równie głośno i pełna gniewu wybiegłam z kuchni, kierując się na górę.
-Żartowaliśmy!- usłyszałam po chwili.- Zgadzamy się!
Zeszłam z powrotem ze schodów i pędem pognałam do pomieszczenia, z którego wcześniej wybiegłam, aby rzucić się na moich staruszków.
-Odwołuję wszystko, co do tej pory powiedziałam. KOCHAM WAS!
_____________________________________________________

Dzięki wielkie za komentarze! Nie spodziewałam się tylu!
Dzisiejszy rozdział dedykuję Wam wszystkim, kochane!
Następny w sobotę za tydzień!

11 komentarzy:

  1. nie ma co rodzice dają popalić ;p
    świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, bitch. cienko, cienko... xd. coś się interes nie kręci.
    ale nie martw się, zaraz powiększę ci statystykę, polecam się. xd.

    #iwona, nie iwonka-,-

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha ha Ja na miejscu rodziców Kim też bym się nie chciała zgodzić ;D Rozumiem ich... Hah
    rozdział zajebisty :**

    http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/
    i
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;x
    Dodaj szybko kolejny :)
    Zapraszam na swój blog :

    czasemslowanicnieznacza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;) Czekam na następny hehe ;p Najlepsza końcówka XD

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!! ♥♥♥
    Anka :P

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie, tylko ta myśl, że Kim umrze przytłaczająca!
    Ae w następnym rozdziale pojawią się nasi chłopacy, prawda? *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. niesamowite ! *.*
    tylko szkoda, że ona jest chora ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć! Muszę przyznać, że Twój blog jest naprawdę interesujący i fajny. Zaciekawił mnie.
    Chciałabym zaprosić się na moje nowe forum ogólnotematyczne dla młodzieży. www.shiners.fora.pl - Na tym forum panuje wspaniała atmosfera, można porozmawiać na wszystkie tematy, poznać innych użytkowników i bardzo dobrze się bawić! Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Mam nadzieję, że wpadniesz na Shiners.
    Pozdrawiam, Sovbedlly.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! ;*
    Też bym chciała mieć tak wspaniałych rodziców i wyjechac na całe wakacja z moją przyjaciółką:D
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału^^
    Zapraszam do mnie:
    http://hello-in-my-world.blogspot.com
    Może obserwacja za obserwacje? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! Nie mogę się doczekać nn. :>

    OdpowiedzUsuń